Kolejne tęczowe protesty. Tym razem tak UW powitało prezydenta
Studenci, absolwenci oraz inny mieszkańcy stolicy wraz z rodzinami protestowali przeciwko wystąpieniu prezydenta Andrzeja Dudy na inauguracji Uniwersytetu Warszawskiego. Młodzi ludzie, osoby niezwiązane z uczelnią, a także rodziny z dziećmi z tęczą flagą w ręku protestowali przeciwko homofobicznej postawie rządu. Dając do zrozumienia władzom, że polska jest krajem dla każdego i nikt nie powinien czuć się gorszy.
Homofobia – to zabija
Takie i inne hasła można było odczytać podczas protestu. Uniwersytet Warszawski znany jest ze swojej niezależności względem rządu. Według władz bowiem uczelnia powinna być miejscem wolnym od uprzedzeń, dla wszelkich przekonań i poglądów. Prezydent jest jednak osobą znaną ze swojego pogardliwego stosunku do osób ze środowiska LGBT oraz innych obywateli, którzy nie wpasowują się w obraz świata partii rządzącej. Studenci, absolwenci oraz inne osoby, które nie zgadzają się na takie traktowanie drugiego człowieka, uważają, za niedopuszczalne, aby osoba głosząca takie poglądy przemawiała na uczelni wyższej o tej renomie.
Prezydent ma krew na rękach
Protestujący twierdzą, że prezydent ma krew na rękach. Jest to oczywiście nawiązanie do dzieci, młodzieży oraz osób, które wskutek nękania oraz powszechnej nagonki targnęły się na swoje życie, tylko dlatego, ponieważ były innej orientacji seksualnej lub utożsamiały się z inną płcią niż biologiczna. Rada wydziału Uniwersytetu Warszawskiego niejednokrotnie broniła konstytucji, niezależności władzy sądowniczej, a gdy w czerwcu podczas kampanii rząd wraz na czele z prezydentem, zaczęli głosić nawołujące do nienawiści hasła, skierowane do osób ze środowiska LGBT, również otwarcie je potępili.
Studenci solidarnie z kolegami
Należy pamiętać, że osoby LGBT są nie tylko studentami uniwersytetu, ale również często pracownikami wielu ważnych instytucji również naukowych. Wbrew opinii prezydenta są to osoby normalne, wykształcone i na poziomie. Studenci, którzy zorganizowali protest, otwarcie mówili, że nie życzą sobie, aby na ich uczelni występował człowiek, który odbiera prawo do normalności ich kolegom. Protestują oni przeciwko słowom, ale również działaniom, które reprezentuje prezydent.
Prezydent pomachał i poszedł
Niestety, mimo poważnych oskarżeń młodego elektoratu prezydent nie postanowił wypowiedzieć się, skonfrontować z młodymi ludźmi. Chociaż zarzucali mu, że jego postawa zabija. Pomachał, uśmiechnął się do protestujących i odszedł. Około godziny 15 protestujący rozeszli się i zakończyli tym samym protest. Prezydent nie skomentował sytuacji, na wystąpieniu jedynie wspomniał, że wolność polityczna uniwersytetów jest dla niego ważna.