Rewolucja na straganach i w sklepach. Protestujący: chodzi o bezpieczeństwo!

Rewolucja na straganach i w sklepach. Protestujący: chodzi o bezpieczeństwo!

Chociaż władze z przerażeniem obserwują rosnący ruch antycovidowy, to okazuje się, że w Warszawie jest sporo mieszkańców, którzy wręcz przeciwnie, mają dość nieprzestrzegania środków bezpieczeństwa. Chodzi konkretnie o konsumentów, których denerwuje ignorancja sprzedawców sklepów i straganów, którzy nie noszą maseczek, lub mają je tylko do połowy założone. „Chodzi o nasze bezpieczeństwo” mówi rewolucjonista i podaje konkretne argumenty.

Antycovidowcy winni rosnącej liczbie zachorowań?

Rosnąca liczba zachorowań przeraża. Rząd, społeczeństwo, a zwłaszcza przedsiębiorców przeraża również wizja kolejnego lock downu. Tym trudniej zrozumieć nierozważne zachowania niektórych Polaków, którzy odmawiają stosowania obostrzeń. Podobnego zdania jest pewien mężczyzna, użytkownik jednego z Warszawskich forów. Wspomina o swojej znajomej, która zachorowała, musi przebywać w kwarantannie z powodu nierozważnej klientki, która nie nosiła maseczki, a jak się okazało, czekała na wynik testu na obecność koronawirusa, jak się okazało, test był pozytywny.

Koronasceptycy

Na tym samym forum czytamy, że według niektórych maseczki nie pomagają, a wręcz wcale nie chronią przed zachorowaniami. Takich głosów jest równie wiele, co tych, które nawołują o rozwagę i noszenie maseczek. Prawda z pewnością leży gdzieś pośrodku. Te same osoby, które twierdzą, że maseczki nie chronią, przyznają bowiem, że nie zmieniają ich tak często, jak zalecają specjaliści.

Winni są sklepikarze i pracownicy bazarów

Naczelny rewolucjonista z rzeczonego forum zwraca jednak uwagę na bardzo poważny problem. Otóż wielu sprzedawców oraz pracowników straganów nie nosi maseczek, a nawet przyłbic. To zatrważa szczególnie w przypadku otwartych straganów i bazarów, gdzie towar leży na otwartym powietrzu i nie jest zabezpieczony przed niczym. Takie podejście naraża konsumentów. Proponuje bojkot i niekupowanie u nierozważnych sprzedawców, jednocześnie prosi, aby informować ich, dlaczego akurat u nich nie zakupimy. Mężczyzna wierzy, że taki protest sprowokuje sprzedawców i przywróci im zdrowy rozsądek w kwestii zabezpieczeń.